Wizualizacja, czyli tworzenie w głowie obrazów, to zdecydowanie jedno z najbardziej popularnych narzędzi stosowanych w rozwoju osobistym.
Wielu światowej sławy guru motywacji i rozwoju promuje stosowanie wizualizacji jako uniwersalny sposób, którym możemy „przyciągnąć” do naszego życia idealnego partnera, duży majątek czy idealną pracę. Wystarczy, że będziemy po prostu wystarczająco mocno i często wizualizowali swój sukces.
Szczególnie duży rozgłos wizualizacja zyskała po wydaniu filmu „The Secret” w 2006 roku, który wstrząsnął całym rynkiem rozwojowym. W filmie wizualizacja jest przedstawiona jako pewnego rodzaju „prośba do wszechświata”, w którym w myślach wyobrażasz sobie to, co chciałbyś dostać — partnerkę, rodzinę, super samochód — i jeśli wystarczająco mocno w to wierzysz, dostaniesz to.
Film ten wzbudził wiele kontrowersji, dzięki metodom opisywanym przez autorów. Zarzuca się im przede wszystkim nienaukowe podejście do wizualizacji, a ewentualne spełnianie się marzeń osób korzystających z regularnej wizualizacji przypisuje się przypadkowi. Na pierwszy rzut oka film ma raczej więcej wspólnego z magią niż z faktycznym rozwojem. Natomiast pomimo tego, zdobył on na świecie tylu samo zwolenników, co i przeciwników.
Pomimo że wielu światowych guru motywacji promujących takie podejście było dla mnie inspiracją, kiedy zaczynałem swoją przygodę z rozwojem osobistym oraz pomimo faktu, że film „The Secret” oglądałem już chyba z 3 razy, to piszę ten artykuł, aby mimo wszystko obalić najpopularniejsze zastosowanie wizualizacji, czyli wielokrotne wizualizowanie swoich celów i swojego „idealnego” życia.
Jak pokazują badania, regularna wizualizacja naszych celów… szkodzi.
Badania przeprowadzone na studentach (a jakże by inaczej 😉 ) w Stanach Zjednoczonych pokazały, jak destruktywny wpływ może mieć na nas regularna wizualizacja. Podczas badania podzielono studentów na dwie grupy. Pierwsza miała przeznaczyć swój czas tylko na naukę do egzaminu, druga grupa natomiast miała swój czas przeznaczyć na naukę i na wizualizowanie sobie zdanego egzaminu. Okazało się, że grupie, która uczyła się oraz wizualizowała, poszło zdecydowanie gorzej. Dlaczego?
Przez to, że studenci poczuli się najprawdopodobniej zbyt pewnie w realizacji swojego celu, mniej czasu w efekcie przeznaczyli na naukę. Dzięki wizualizacji zyskali po prostu przesadną pewność siebie i w efekcie mniej się uczyli.
Oczywiście, absolutnie nie oznacza to, że wizualizacja jest zła i tylko szkodzi. Natomiast używanie jej w sposób, w jaki jest to najczęściej przedstawiane w książkach motywacyjnych, czyli regularne wyobrażanie sobie naszego idealnego życia i sukcesów, jak pokazały badania, z wysokim prawdopodobieństwem będzie wpływało źle na naszą realizację tych celów.
Aby uzmysłowić Ci skutek wielokrotnego wizualizowania, przenieśmy sobie naukę do egzaminu na inne obszary naszego życia. Załóżmy, że wizualizujesz regularnie swoją idealną pracę. Na podstawie powyższych wyników badań istnieje poważne ryzyko, że przestaniesz się skupiać na pracy w tym kierunku, bo będziesz zbyt pewny siebie. Tak mocno uwierzysz w obrazy stworzone w swojej głowie, że przestaniesz się starać. Twoja motywacja do zyskania wymarzonej pracy po prostu wyparuje.
Dlaczego więc tak łatwo wierzymy w wizualizację? Dlaczego tak dużą popularność zyskali Ci wszyscy guru motywacyjni? I dlaczego film „The Secret” zdobył tylu zwolenników na świecie? Mogę powiedzieć Ci, dlaczego ja wtedy w to uwierzyłem, a Ty wyciągnij swoje własne wnioski.
Myślę, że wtedy po prostu bardzo tego potrzebowałem. Kiedy trafiłem na film „The Secret” albo kiedy pochłaniałem kolejne książki Briana Tracy, przechodziłem przez bardzo burzliwy okres w moim życiu. Byłem nastolatkiem, który miał problemy w rodzinie i w szkole. Chroniczny stres, codziennie napięcie i brak perspektyw na moją przyszłość były dla mnie frustrujące, a wizualizacja była dla mnie pewnego rodzaju „ucieczką” w świat marzeń, gdzie mogłem bez granic rozmarzać się w swoim idealnym życiu.
Myślę, że dlatego wtedy tak łatwo w to uwierzyłem.
I myślę, że dlatego tak wielu ludzi w to wierzy. Potrzebują oni, chociaż promyczka nadziei na to, że mogą spełnić swoje nawet najbardziej odważne i szalone marzenia, których normalnie nie spróbowaliby nawet zrealizować. Przecież wizualizować potrafi każdy z nas. To się niestety sprzedaje.
Pewnie są tutaj czytelnicy, którzy głęboko w to wierzyli i czują się teraz, jakbym właśnie zabił tę iskierkę nadziei. No cóż, właściwie to nie do końca, bo wizualizacja tak naprawdę… działa. Tylko w trochę inny sposób.
Jak poprawnie stosować wizualizację?
Nie wiem, czy zwróciłeś na to uwagę w powyższym badaniu, ale według jego wyników nie szkodzi sama wizualizacja. Konkretnie rzecz ujmując, szkodzi jej nadmiar.
Oznacza to, że samo wizualizowanie swoich celów nie szkodzi. Szkodzi jedynie wielokrotne rozpływanie się w tych marzeniach i zagłębianie w myślach — to już może realnie odciągać Twoją uwagę od ich realizacji.
Wiele osób na świecie korzysta dzisiaj z wizualizacji. Sportowcy, mówcy publiczni, politycy, projektanci mody, architekci. Natomiast używają jej w trochę inny sposób, niż jest to spopularyzowane w rozwoju osobistym. Zauważ, że każdy projekt, zanim się urzeczywistni, musi najpierw powstać w głowie jego autora, ale samo jego wyobrażenie, nie sprawi, że się on urzeczywistni.
Sportowiec, który wizualizuje wygrany mecz, nie sprawi, że już go wygra. Architekt wyobrażający sobie swój projekt, nie sprawi, że nagle wyłoni się on spod ziemi.
To, co odróżnia te dwa podejścia do wizualizacji to DZIAŁANIE.
Zdaje sobie sprawę, że ten sposób jest dla wielu oczywisty i nie jest tak romantyczny, jak w filmie „The Secret”, a już na pewno nie tak mobilizujący, jak w ustach wielu sławnych mówców motywacyjnych. To z resztą dlatego jest mniej popularny. Natomiast daję Ci słowo, że działa i poparty jest prawdziwymi efektami wielu ludzi na całym świecie.
Dlatego skuteczne zastosowanie wizualizacji to właśnie połączenie jej z działaniem. To dopiero przynosi prawdziwe efekty i jest świetnym wsparciem dla realizacji Twoich celów.
Mając w głowie duże, jasne, barwne obrazy, które wypełnią Cię pozytywnymi emocjami, zyskasz ogromnego sprzymierzeńca w postaci Twojego umysłu, który tak przywiąże się do tych obrazów, że od razu wzbudzi w Tobie silną, długoterminową motywację. Właśnie to jest najlepsze zastosowanie wizualizacji — i co najważniejsze — zastosowanie, którego widzisz efekty. A kiedy je zobaczysz, utwierdzisz się w przekonaniu, że warto wizualizować i że to naprawdę działa.
Stosuj wizualizację tylko do określania swoich celów.
Kiedy określisz sobie jakiś cel, wizualizacja jest świetnym sposobem, aby umocnić się w tym celu i doprecyzować szczegóły. Podam Ci przykład. Określasz sobie jako cel wybudowanie domu. Kiedy już go określisz, warto wyobrazić sobie, jak ten dom będzie wyglądał, jak duży będzie, czy będzie miał taras, garaż, ogród (jeśli tak, to wyobraź je sobie dokładnie), wyobraź sobie, jak wyglądają poszczególne pomieszczenia, wyobraź sobie nawet siebie samego, wykonującego ulubione czynności w tym domu. Jak spędza w nim czas Twoja rodzina, jak dorastają Twoje dzieci.
Wyobraź sobie, co masz na sobie, jak się zachowujesz, jak się czujesz. Wyobraź sobie, z kim tam jesteś i co słyszysz. Niech to będzie duży, jasny obraz, który wywoła u Ciebie silne emocje. Tworząc taką więź emocjonalną z Twoim celem, umacniasz się w nim i budujesz solidną porcję motywacji do jego realizacji.
I tyle. Następnie możesz już zapisać sobie ten cel albo nawet zapisać już konkretny plan działania. A potem działać w tym kierunku, np. sprawdzić ceny działek albo zapoznać się z ofertami architektów. Niech to będzie cokolwiek, ale zawsze działanie.
Co ważne, to fakt, żebyś nie wracał do tej wizualizacji. I tak będziesz ją miał z tyłu głowy przez cały czas. Absolutnie nie wizualizuj sobie tego obrazu kilkukrotnie w ciągu dnia, jak mówią znani guru rozwoju. Ważne, żebyś ustalił sobie plan działania, a idealnie jakbyś już zaplanował w czasie, kiedy się za to weźmiesz.
Ćwiczenie (ok. 20 min):
- Określ jasno cel, który chcesz osiągnąć (np. „Chcę pracować jako manager w firmie”).
- Zadbaj o siebie. Zrób sobie ulubioną herbatę albo kawę, włącz ulubioną muzykę w tle, jeśli chcesz. Możesz nawet wziąć relaksującą kąpiel. Spraw, abyś poczuł się komfortowo. Zacznij wizualizować.
- Wyobraź sobie szczegóły tej wizualizacji — ważne, aby to były duże, jasne i barwne obrazy (takie z reguły lepiej na nas wpływają). Wizualizuj sobie to tak szczegółowo, jak tylko potrafisz. Możesz sobie odpowiedzieć na serię pytań pomocniczych:
-Co masz na sobie?
-Jaką masz postawę ciała? Jaki ton głosu? Co mówisz do swoich współpracowników?
-Co robisz? Jakie masz obowiązki? Z kim pracujesz? Jak wyglądają ludzie wokół Ciebie, jak się zachowują wobec Ciebie?
-I w końcu — Jak się czujesz w tej roli?- Zwróć uwagę na emocje, jakie Ci towarzyszą podczas wizualizacji. Jeżeli jest to „dobry” cel, powinieneś poczuć przyjemne emocje. W tej chwili powinno wzbudzić się także w Tobie uczucie motywacji. Jeśli go nie odczuwasz, prawdopodobnie wcale nie chcesz osiągnąć tego celu.
- Dobrze zapamiętaj ten obraz. Następnie powiedz sobie „Będę teraz dążył do swojego celu.” i nie wracaj więcej do wizualizacji (chyba że potrzebujesz zmodyfikować cel).
- Ustal sobie plan działania, którym osiągniesz swój cel. Ustal również terminy poszczególnych kroków.
To wszystko. A następnie działaj. Wizualizowanie w ten sposób jest bardzo budujące i motywujące. Pokażę Ci jeszcze jedno, świetne zastosowanie wizualizacji, dzięki któremu możesz pomóc sobie w walce z nałogami albo zachowaniami, które nie są dla Ciebie wspierające.
Wizualizacja swoich nowych zachowań
To narzędzie służy do wyobrażenia sobie nowego zachowania, którym chcemy zastąpić stare, np. „Chcę zachowywać się bardziej asertywnie w stosunku do szefa.”
Wizualizujemy sobie wtedy siebie podczas okazywania tej asertywności. I znowu — wyobrażamy sobie dokładnie, jak się zachowujemy, jaki mamy wyraz twarzy, wobec kogo jesteśmy asertywni. Wizualizujemy sobie, co mówimy, jakim tonem. Zwracamy uwagę na swoje odczucia w tej sytuacji. Tutaj jednak trochę modyfikujemy metodę.
Teraz otwórz oczy i zachowuj się tak, jak osoba ze swojej wizualizacji. Możesz sobie wyobrazić, że stoi przed Tobą Twój szef, a Ty mówisz do niego w bardziej asertywny sposób, tak, jak sobie to wyobraziłeś. Dobrze, abyś naprawdę wydobywał z siebie dźwięki i naprawdę mówił do tak wyobrażonej osoby (upewnij się wcześniej, że nikogo nie ma w pobliżu, w przeciwnym wypadku możesz skończyć uzbrojony w kaftan, w drodze do psychiatryka 😉 ).
Chodzi tutaj o to, abyś możliwie jak najbardziej realnie wszedł w rolę nowej osoby ze swojej wizualizacji. Zwróć sobie i tutaj uwagę na swoje odczucia. I co ważne — jeśli czujesz, że potrzebujesz zmodyfikować któreś elementy swojego nowego zachowania, wróć znowu do wizualizacji i powtórz całość. Aż do momentu, w którym poczujesz, że Twoje nowe zachowanie jest w porządku.
Jeśli tak poczujesz, jesteś gotowy do stosowania nowego zachowania. Jeśli z jakichś względów będziesz bał się je zastosować w oryginalnej sytuacji, przypomnij sobie, jak przyjemne towarzyszyły Ci wtedy uczucia, kiedy wizualizowałeś sobie siebie ze swoim nowym zachowaniem.
Ćwiczenie (ok. 20 min):
- Określ dokładnie zachowanie, które chcesz zmienić (np. „Chcę być bardziej pewny siebie w stosunku do obcych ludzi”).
- Wizualizuj sobie teraz siebie z nowym zachowaniem. Zadbaj o to, aby były to duże, jasne i barwne obrazy. Znowu możesz wspomóc się pytaniami pomocniczymi:
-Jak się zachowujesz? Co mówisz?
-Jaką masz postawę ciała, ton głosu?
-Wobec kogo się tak zachowujesz?
-Jak inni reagują na Twoje nowe zachowanie? (To ważne pytanie, bo na jego podstawie możesz stwierdzić, w jakim stopniu Twoje nowe zachowanie jest wspierające również dla Twojego otoczenia).- Przetestuj swoje nowe zachowanie. Zachowuj się teraz tak, jak osoba z wizualizacji. Jeśli chcesz być bardziej asertywny wobec szefa, zacznij zwracać się w taki sposób do jego wyobrażonej osoby. Zwróć tutaj uwagę na swoje odczucia.
- Jeśli poczujesz potrzebę modyfikacji nowego zachowania, tutaj jest na to miejsce. Powtarzaj kroki 1-3, aż stwierdzisz, że Twoje nowe zachowanie jest OK i w takiej formie chcesz je urzeczywistnić.
- Jesteś gotowy do wdrożenia w życie nowego zachowania. Zaplanuj sobie, kiedy zaczniesz je stosować, albo jeśli jest to możliwe, zacznij od razu.
Prawda, że to nie takie skomplikowane? Obydwie metody stosuję już od dłuższego czasu i efekty są naprawdę świetne. Dzięki takiej wizualizacji udało mi się osiągnąć wiele z moich celów i zmienić kilka swoich zachowań, np. osiągnąłem sylwetkę, którą sobie wyobraziłem albo wypracowałem sobie poziom samodyscypliny, który pozwala mi całym sobą realizować swoje cele. Pamiętaj po prostu, aby wizualizację koniecznie łączyć z działaniem. Nawet mając głowę w chmurach, zawsze warto mieć stopy na ziemi 😉
A Ty stosujesz wizualizację? Jakie masz odczucia po tych ćwiczeniach? Daj mi znać w komentarzu poniżej!
Cześć Michał, bardzo się cieszę, że masz takie odczucia i dziękuję za miłe słowa. Będzie mi miło, jeśli zagościsz tu na dłużej 🙂
Pozdrawiam również!
Drogi Dawidzie, trafiłem na Twój blog całkowicie przypadkiem. Muszę jednak przyznać że piszesz bardzo konkretnie oraz przemyślanie. Starasz się również przedstawić swoją wiedzę w sposób przyjazny dla czytelnika, nie męcząc go. Niniejszy wpis zainteresował mnie najbardziej, ze względu na jego praktyczność(sam bowiem staram się stosować technikę wizualizacji). Życzę osiągania kolejnych sukcesów w życiu. Wydaje mi się że od dzisiaj będę zaglądał tu częściej. Pozdrawiam, Michał