Autentyczność jest tożsama nie tylko z wiarygodnością, która ma wpływ na to, jak postrzegają nas inni.
Za autentycznością może kryć się znacznie więcej, ponieważ jak się okazuje, wyznacza ona również naszą relację ze samym sobą. Jak działa bycie autentycznym? Dlaczego jest to tak ważne dla naszego poczucia własnej wartości oraz jak tę autentyczność skutecznie rozwijać? O tym opowiem w dzisiejszym artykule.
Plaga braku autentyczności w dzisiejszym świecie.
Pisarz Albert Camus powiedział kiedyś, że „człowiek jest jedyną na świecie istotą, która nie godzi się być tym, kim jest naprawdę” – czyli samym sobą. Popularne „bycie sobą” jest trudne w dzisiejszym świecie. Z każdej strony jesteśmy przytłaczani sylwetkami osób, które w wyraźny sposób wyrażają swój autorytet. Nierzadko stają się wtedy naszymi idolami. To w zasadzie normalne – mamy naturalną potrzebę podążania za osobami, które w pewien sposób budzą nasz podziw i szacunek. Co za tym idzie, często w nieświadomy sposób, próbujemy je naśladować. Pomimo, że dla nich ich postawa jest naturalna i autentyczna – co naturalnie wyczuwamy – problem rodzi się w nas samych. My naśladując innych, zakładamy maskę kogoś zupełnie innego i w efekcie przestajemy być sobą.
Podążanie za pewnymi standardami i schematami nie musi jednak wiązać się z autorytetami. Równie dobrze może to być jakiś znajomy, którego podziwiamy. Może to być również członek rodziny, który jest dla nas autorytetem. W okresie dzieciństwa taką osobą często jest rodzic, co z resztą jest wtedy zdrowe i pożądane – uczymy się w ten sposób odnajdywać własną tożsamość. Niestety, kiedy na skutek niskiego poczucia własnej wartości utrzymujemy tę potrzebę podążania za innymi, nieświadomie rezygnujemy z najważniejszej osoby w swoim życie – z siebie samego.
Wycofujemy wszystkie swoje naturalne talenty, zdolności i cechy osobowości. Zaczynamy podążać za wyimaginowanym obrazem siebie, który stworzyliśmy we własnej głowie. Skreślamy wtedy siebie, aby móc być kimś innym. Tak naprawdę wydajemy na siebie wyrok – zabijamy swoje dotychczasowe „Ja”, aby stworzyć kogoś nowego, w naszym mniemaniu lepszego – kogoś, kim nigdy nie byliśmy i nie będziemy.
Brak autentyczności, a niskie poczucie własnej wartości.
Postawa, jaką opisałem powyżej często idzie w parze z brakiem samoakceptacji, a brak samoakceptacji – z niskim poczuciem własnej wartości.
Kiedy cechujemy się niskim poczuciem własnej wartości, zwykle nie akceptujemy siebie. Jak możemy akceptować kogoś, kogo nie cenimy i kogo być może nawet nie lubimy? Brak samoakceptacji jest bolesny, więc nieświadomie próbujemy szukać sposobów, które pomogą nam poradzić sobie z tymi nieprzyjemnymi emocjami. Zakładanie na siebie „maski” jest jednym ze sposobów radzenia sobie z nimi. To pewnego rodzaju „zamiecenie pod dywan” swojej osobowości, swoich braków i cech, których w sobie nie akceptujemy. To wyparcie się siebie – zabójstwo swojej wyjątkowości i unikalności.
Zauważmy, że jest to postawa bardzo wygodna, ponieważ nie wymaga ona pracy nad sobą. Założenie na siebie maski jest proste, wymaga bowiem tylko wybrania odpowiedniej dla siebie – takiej, która będzie dla nas wygodna i w której będziemy czuli się dobrze. Jednak cena, którą płacimy za ucieczkę od siebie jest ogromna.
Należy pamiętać, że po założeniu maski nadal cechujemy się niskim poczuciem własnej wartości. Pomimo, że możemy nie odczuwać go w jakiś dotkliwy sposób na co dzień, problem nadal istnieje – został on tylko wyparty, odrzucony. W sytuacjach, w których przyjdzie nam mierzyć się z kryzysami, kiedy będziemy musieli przeciwstawiać się trudnościom albo kiedy nasze prawdziwe „Ja” zostanie poddane ocenie, znowu poczujemy ból psychiczny, który przypomni nam, że nie można uciec od tego, kim jesteśmy naprawdę.
To zdrowie poczucie własnej wartości pozwala nam radzić sobie z trudnych sytuacjach i to ono zostanie w pierwszej kolejności zaatakowane, kiedy nadejdzie ból psychiczny. Jeżeli nie będzie potrafiło poradzić sobie z trudnymi emocjami, z pewnością da na o tym natychmiast znać. Bolesne emocje zajrzą pod maskę, którą założyliśmy na siebie i zobaczą nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę. Okazuje się więc, że nigdy nie będziemy w stanie uciec przed samymi sobą i prawdziwe przekonania, jakie żywimy na swój temat, mogą uaktywnić się w najmniej oczekiwanym momencie, niosąc za sobą potrzebę prawdziwej zmiany.
„Jestem sobą, niezależnie od tego, kim jestem”, czyli rozwój prawdziwej autentyczności.
Skąd bierze się prawdziwa autentyczność? Mówiąc najprościej, z samoakceptacji. To zdjęcie tej maski, pod którą próbujemy ukryć swoje niedoskonałości, aby następnie zaopiekować się głównym powodem, przez który odczuwamy potrzebę, aby w ogóle ją zakładać – mowa o poczuciu własnej wartości.
Wymaga ono troski i miłości, niczym dziecko, któremu powinniśmy okazywać należytą uwagę. Kiedy nasze poczucie własnej wartości „poczuje” się kochane i akceptowane, ta nieodparta potrzeba bycia kimś innym, nieautentycznym – po prostu zniknie. Bycie sobą, niezależnie od tego, kim jesteśmy to akceptacja swoich wad, braków, niedociągnięć, a nawet przeszłości, która może być przecież bardzo bolesna. To umiejętność pogodzenia się z tym, jak jest naprawdę.
Ja traktuję autentyczność przede wszystkim jako uczucie niesamowitej wolności. Kiedy stajemy się autentyczni, przestajemy odczuwać przymus, aby udawać kogoś, kim nie jesteśmy. Postrzegamy siebie, jako wartościowego i – pomimo wad i braków – zaczynamy postrzegać je nie jako powód do wstydu, czy bólu psychicznego, ale jako szansę na rozwój. Uważam, że to jest właśnie prawdziwa autentyczność – akceptacja siebie, w pełni, bez żadnych ograniczeń i umiejętność szczerego okazywania tego sobie i otoczeniu.
Jak rozwijać własną autentyczność?
Jak już poruszyłem z powyższych punktach, autentyczność lub jest brak, powiązana jest z samoakceptacją, a ta – z naszym poczuciem własnej wartości. Dlatego to o nie warto zadbać w pierwszej kolejności. Umiejętność polubienia, a nawet zdrowego pokochania siebie to klucz do wysokiej autentyczności. Kiedy nauczymy się być autentyczni, przestaniemy czuć potrzebę udawania kogoś innego. Zacznie zależeć nam, aby inni zobaczyli nas prawdziwych, lubiących i kochających siebie.
Ćwiczenie (ok. 15 minut):
- Zapisz 10 powodów, dla których jesteś bezwarunkowo wartościowy.
- Codziennie (najlepiej o stałej porze) zapisuj jeden dodatkowy powód. Staraj się, aby wypisane przez Ciebie powody nie powtarzały się.
Zwróćmy uwagę, że pozostając nieautentycznymi w relacjach, wpadamy w pewne błędne koło. Udajemy kogoś innego po to, aby inni nas polubili – tylko wtedy tak naprawdę nas nie lubią. Lubią nasz zakłamany obraz siebie, maskę, którą założyliśmy na siebie. Jeżeli ktoś ma nas polubić, to uda się to tylko wtedy, kiedy naprawdę pokazujemy siebie – w przeciwnym wypadku pozostajemy nieautentyczni i całe błędne koło się zamyka.
Autentyczność przejawia się nie tylko w relacjach z innymi, ale przede wszystkim w relacji z samym sobą. Osoba prawdziwie autentyczna, akceptująca siebie, cechuje się zdrowym poczuciem własnej wartości, które buduje ją i wspiera. Osoba taka zdaje sobie sprawę z tego, że nie musi udawać kogoś, kim nie jest – ponieważ tak bardzo ceni swoją wyjątkowość i po prostu lubi siebie. Tymczasem kiedy akceptujemy siebie w pełni, potrzeba autentyczności staje się efektem ubocznym.