Zauważ, że choć słowo „odpowiedzialność” ma raczej pozytywne znaczenie, to nie budzi już zwykle tak pozytywnych skojarzeń.
Zwykle kojarzymy je bowiem jako pewnego rodzaju zobowiązanie, czy to wobec siebie, czy innych, co już z samej definicji nie zawsze jest proste, a już tym bardziej nieprzyjemne. To dlatego, że odpowiedzialność wiąże się z pewnym ciężarem, który równocześnie spada na nasze barki. Czy jednak „być odpowiedzialnym” to naprawdę tylko zobowiązanie?
Pozwól, że w dzisiejszym artykule odczaruję to słowo, a nawet pokażę Ci, jak ważne jest jego znaczenie w dzisiejszym świecie. Jak się bowiem za moment przekonasz, dopóki nie weźmiesz odpowiedzialności za siebie i za swoje życie, nigdy nie będzie Ci dane zasmakować pełni życia. I wcale tutaj nie przesadzam.
Co tak naprawdę oznacza „być odpowiedzialnym”?
Definicji trafiających w sedno oczywiście możemy poszukać w internecie całkiem sporo, ale nie definicję mam tutaj na myśli. Chodzi mi o prawdziwe znaczenie odpowiedzialności.
Być odpowiedzialnym za siebie to podążanie za głosem swojego serca. To umiejętność samodzielnego myślenia, połączona z zaufaniem do własnej intuicji, które wspólnie mają moc kierowania naszym życiem w stronę, której naprawdę pragniemy, a nie w stronę, w którą kierują nas inni.
To nic innego jak wziąć los we własne ręce. To nieużalanie się nad sobą i nad swoją sytuacją, to nienarzekanie i nieszukanie winy oraz odpowiedzialności za swoje krzywdy we wszystkich i wszystkim wokół.
Odpowiedzialność za siebie to realizowanie i opowiadanie się za swoimi wartościami, kiedy trzeba. To odwaga zaciśnięcia pięści, jeśli sytuacja tego wymaga i skupienia całej swojej energii i uwagi, aby brnąć naprzód pomimo przeciwności, prosto w ramiona wyznaczonych celów i marzeń.
Oznacza ona również być „tu i teraz”, czyli nie skupiać się na przyszłości kosztem teraźniejszości. To nie poświęcać się dla pracy kosztem zdrowia. To nie zatracać się dla innych, kosztem siebie. To kochać i szanować siebie samego, rozwijać się i czynić świat lepszym miejscem.
I w końcu, to również pokora, ponieważ to umiejętność przegrywania i upadania. To zdolność wyciągania wniosków z porażek, przyjmowania krytyki i otwartego spojrzenia na swoje życie.
Nie jest jednak tak, że odpowiedzialność za siebie to tylko same pozytywny. Absolutnie tak nie jest, choć prawdą jest, że droga do prawdziwego spełnienia biegnie właśnie przez nią. To również pewien ciężar, o którym wielu z nas nie zdaje sobie świadomie sprawy, a pomimo tego, to właśnie przez niego często nie chcemy brać za siebie odpowiedzialności.
Jakie konsekwencje ma brak odpowiedzialności za siebie?
Wyobraź sobie postać człowieka, dajmy na to młodego mężczyzny, który bezustannie narzeka na swoje życie, na rodzinę i na swój kraj. Oto człowiek, który nie posiada sprecyzowanych wartości, nie ma żadnego wyższego celu w życiu, nie przykłada też uwagi do własnego rozwoju ani do swojej przyszłości. Oto przykład człowieka, który nie żyje. Tak, nie żyje, ponieważ on tylko przeżywa swoje życie. Jest jego zwykłym, biernym uczestnikiem. Czuje, że nie ma w nim nic do powiedzenia. Stąd z resztą tyle w nim wewnętrznej, głęboko zakorzenionej frustracji.
Dlatego każde swoje zachowanie czy nawyk, traktuje jako sztywną regułę. Każdą przeżywaną emocję — choćby była to najtrudniejsza złość czy największy smutek — przyjmuje w milczeniu i przeżywa je całym sobą, często długimi dniami, bo jest głęboko przekonany, że nie może ich zmienić. Ma „jakieś tam marzenia”, ale na zawsze pozostaną już tylko marzeniami, uwięzionymi w jego głowie.
Oto przykład człowieka, który nie potrafi wziąć losu we własne ręce. Nie jest w stanie nic w swoim życiu zmienić, bo ograniczają go własne przekonania. Nie jest odpowiedzialny za siebie.
Postać, którą Ci przedstawiłem, istnieje naprawdę. Nie jako fizyczna osoba, ale jako pewna część osobowości, która uwięziona jest w większości z nas.
Zastanów się, ilu osobom w Twoim otoczeniu, możesz przypisać powyższe cechy? Być może podczas czytania, od razu pomyślałeś o jakimś znajomym? Być może skojarzyłeś jakiegoś członka swojej rodziny albo bliskiego przyjaciela? I w końcu — zastanów się, czy być może powyższy opis nie dotyczy właśnie Ciebie?
Pomyśl nad tym dobrze i jeśli faktycznie tak jest, to w porządku. To nic złego. Po to właśnie piszę ten artykuł, aby uświadomić Ci pewne mechanizmy, które — być może — są przyczynami Twoich problemów. Jeśli naprawdę możesz utożsamić się z powyższym opisem, to gratuluję, bo właśnie postawiłeś swój pierwszy, najważniejszy krok do wzięcia za siebie odpowiedzialności.
Dlaczego tak trudno nam być odpowiedzialnym za siebie?
Pomimo że skutki braku odpowiedzialności za siebie są dla nas tragiczne, to tak naprawdę względnie niewiele osób pragnie to zmienić. Choć na pierwszy rzut oka może wydawać się to zupełnym nonsensem, to od milionów lat podświadomie kierują nami pewne prastare mechanizmy, które… chcą naszego dobra.
Dlaczego więc nie zawsze potrafimy albo nawet nie zawsze chcemy brać za siebie odpowiedzialności?
Ponieważ to nie jest proste. To nie jest wygodne. A wręcz przeciwnie – odpowiedzialność to często trud, wymagania, a nawet ból.
Zrzucanie odpowiedzialności na niewłaściwe wychowanie przez rodziców, kiedy nie radzimy sobie z emocjami, obwinianie przyjaciół o swoje złe samopoczucie, kiedy nie chcą wyjść na miasto, narzekanie na Państwo przez swoją złą kondycję finansową – oto przykłady podstępnego, wygodnego szukania odpowiedzialności za siebie w innych.
Kiedy zrzucamy z siebie odpowiedzialność, unikamy konfrontacji z problemem. Kiedy nie radzimy sobie ze złością, zdecydowanie prościej jest zrzucić winę np. na rodziców. Nasza podświadomość otrzymuje wtedy komunikat „To w końcu jego wina, dlaczego ja mam coś z tym robić?”. I ostatecznie zwykle nie robimy nic.
W ten sposób Twój umysł próbuje Cię chronić przed konfrontacją z nieprzyjemną sytuacją. Tym sposobem Twój umysł unika cierpienia, które na pewno kosztowałoby Cię przyznanie się przed sobą, że to jednak Twoja odpowiedzialność.
Oto powód, dla którego tak wielu z nas woli szukać w innych, zamiast w sobie.
Ten sposób, choć prymitywny, jest całkiem skuteczny. Faktycznie nie musisz wkładać wysiłku ani uświadamiać sobie, że to coś z Tobą może być nie tak. Jednak cena, którą przychodzi nam płacić za takie życie, jest ogromna.
Kiedy cały czas szukasz winy w innych, odbierasz sobie możliwość zmiany. Odbierasz sobie prawo do kontroli nad swoim życiem. W ten sposób cała machina zatacza błędne koło, bo brak poczucia kontroli powoduje dodatkową frustrację. Zaczynasz czuć cierpienie, które nierzadko objawia się zgorzknieniem, nieufnością czy nawet złością wobec innych. To rodzi błędne koło frustracji, które z każdym zatoczeniem staje się większe i silniejsze.
Ty zaczynasz coraz bardziej się zamykać na otoczenie, a ono zaczyna coraz bardziej zamykać się na Ciebie. Wielu ludzi przeżywa w ten sposób całe swoje życie, nigdy nie zaznając prawdziwej miłości do siebie i do świata. A wyjście z tej machiny, naoliwionej brakiem samokontroli jest tylko jedno.
Musisz wziąć za siebie odpowiedzialność. To Twoje pierwsze, największe wyzwanie na tej drodze, bo wybór i decyzja nie należą już do znajomych czy do rodziny. Teraz już wiesz, co musisz zrobić, więc nie ma już odwrotu. Wszedłeś na właściwą drogę.
Pora wziąć swoje życie na własne barki.
Jak odzyskać odpowiedzialność za siebie?
Pierwszy i najważniejszy krok jest uniwersalny — to uświadomienie sobie problemu. W tej części artykułu powinieneś już dobrze wiedzieć, czy dotyczy on Ciebie, czy jednak szczęśliwie możesz powiedzieć „Jestem za siebie odpowiedzialny, to ja mam kontrolę nad swoim życiem.”
Drugi krok to podjęcie decyzji. Być może najtrudniejszej decyzji, przed jaką przyjdzie Ci w życiu stanąć. Przypomnij sobie pierwszą część artykułu, w której mówiłem o tym, czym jest odpowiedzialność. To pokora, to otwartość na krytykę, to samodzielne myślenie, to podążanie za głosem serca, to branie na siebie skutków własnych decyzji. To życie własnym życiem. Czy naprawdę, w 100% jesteś gotów na taką decyzję?
Trzeci, ostatni krok to wytrwanie w decyzji. To zmiana myślenia, To cały proces, ugruntowany Twoim zachowaniem, zgodnym z odpowiedzialnością za siebie. Ten krok kształtuje Twoje nowe przekonania, które utwierdzają Cię w tym, że naprawdę jesteś za siebie odpowiedzialny i to Ty rozdajesz karty we własnym życiu. Nikt inny.
Jeśli jesteś gotów na podjęciu prawdziwego wysiłku w kierunku zmiany swojego podejścia, zapraszam Cię do mojego innego artykułu na temat przekonań, w którym słowo „odpowiedzialność” zaczniesz przekuwać w czyny.
Na koniec zostawiam Cię z jednym z moich ulubionych cytatów Dalajlamy. Niech skłoni Cię do głębszej refleksji nad sobą:
„Podążaj za trzema rzeczami: szacunkiem dla innych ludzi, szacunkiem dla siebie oraz odpowiedzialnością za wszystkie swoje czyny.”
No to jak, jesteś gotów wziąć za siebie odpowiedzialność? 😉
Adam,
Przykro mi, że masz takie doświadczenia. Niemniej myślę, że jesteś na dobrej drodze do rozwinięcia silnego poczucia odpowiedzialności za siebie. Piszesz o trudnym dzieciństwie, którego konsekwencją jest wyższy lęk i wrażliwość. Być może faktycznie tak jest, nie zmienia to jednak faktu, że możesz odpowiedzialnie pracować nad tym lękiem i wrażliwością. Podjąłeś decyzję, przez którą zostałeś porzucony, jednak warto zastanowić się, czy w takim razie wolałbyś podjąć decyzję wbrew sobie i nie zostać porzucony? Podjąłeś decyzję zgodną z sobą, co wzmacnia poczucie własnej wartości, jednak pomimo, że konsekwencje nie są zgodne z Twoimi oczekiwaniami, są to nadal konsekwencje, z którymi – w imię odpowiedzialności za siebie – warto się pogodzić. Piszesz też o kojarzeniu odpowiedzialności z ponoszeniem kary. Sam fakt, że postrzegasz efekty pewnych działań jako karę, nakazuje domyślać się, że z dużym prawdopodobieństwem jest to schemat wychodzący z potrzeb wewnętrznego dziecka. To o czym napisałeś, nie jest karą wymierzoną w Ciebie, a konsekwencjami, często Twoich własnych działań. Postrzeganie skutków przez pryzmat nagrody/kary jest schematem, który zazwyczaj wynika z dzieciństwa i jest on niezwykle krzywdzący dla poczucia własnej wartości, ponieważ często jest tak, że kiedy byliśmy karani jako dzieci, nieświadomie wymierzamy sobie karę już jako dorośli ludzie. Uważamy, że tak należy, jednak ten sposób zabija nasze poczucie własnej wartości. Piszę o tym wszystkim, raczej jako o luźnych sugestiach do zastanowienia się, wynikających z wyraźnego poczucia bycia porzuconym i karanym, niż jako o faktach.
W razie pytań oczywiście pisz i trzymam kciuki za budowę silnego poczucia odpowiedzialności za siebie,
Dawid
Ja niestety kojarzę odpowiedzialność z ponoszeniem kary. Za to, że miałem trudne dzieciństwo i teraz jestem bardziej zalękniony i wrażliwy niż inni. Za to, że wierząc w swoje ideały podjąłem w życiu decyzje, których efekty zupełnie rozwinęły się z moimi oczekiwaniami (zostałem porzucony jako nie dość dobra osoba). I z karą za to, że widząc rzeczy sprzeczne z moim systemem wartości (partykularyzmy, niechęć do rozwiązywania problemów przez tych, którzy zostali do tego powołani i PRowe mydlenie oczu) ośmieliłem się wyrażać swoje zdanie, za co zostałem zdegradowany.